Płać i płacz

Poniższa recenzja dotyczy wydanego niedawno rozszerzenia do gry "Runes of Magic", zatytułowanego "Chapter V – Fires of Shadowforge". Rozszerzenie to jest darmowe i automatycznie pobiera się
Poniższa recenzja dotyczy wydanego niedawno rozszerzenia do gry "Runes of Magic", zatytułowanego "Chapter V – Fires of Shadowforge". Rozszerzenie to jest darmowe i automatycznie pobiera się każdemu posiadaczowi poprzednich wersji gry.

Od czasu, gdy na rynku gier sieciowych pojawił się "World of Warcraft", jak grzyby po deszczu zaczęli pojawiać się naśladowcy. Jednym z nich jest Runes of Magic. Produkcja niegdyś określana jako klon WoWa, to dziś całkiem dochodowa marka, w dodatku ceniona i wspierana tłumnie przez  polskich graczy. Z racji, że właśnie ukazał się doń nowy dodatek, czas przyjrzeć się innowacjom, które zaserwowali nam panowie z Frogster (Gameforge).

Największą pułapką zastawioną na użytkowników Runes of Magic, podobnie jak w przypadku innych gier w formacie F2P (free to play), są mikrotransakcje. Nie ma co ukrywać, zarządcy gry kilka razy zdołali uświadomić swoim klientom, jak wiele diamentów (fikcyjny przelicznik realnych złotówek) chcą wyciągnąć z ich kieszeni. Nic dziwnego więc, że działania te spotykały się z regularnym i stanowczym sprzeciwem społeczności. Teoretycznie cała gra jest dostępna za darmo. Nie ponosimy żadnych opłat abonamentowych, tak jak ma to miejsce w EVE Online czy World of Warcraft. Zamiast tego gra utrzymuje się z mikrotransakcji. Chcesz mieć wypasionego wierzchowca? Parę złotych. Specjalne, tytułowe runy? Kolejne grosiki. Przyspieszenie zdobywania doświadczenia? Jak wyżej. Płać i płacz. 

Trzeba powiedzieć uczciwie, że dopóki nie dotrzemy do tzw. end game, czyli ostatnich instancji i terenów w grze, pieniądze nie są aż tak istotne. Niedzielni gracze i ci bez dostępu do kart kredytowych mogą spokojnie pozwiedzać sobie różne ładne obszary i powalczyć z potworkami. Niestety, gdy przychodzi do formowania gildii i konkretnej gry drużynowej, trzeba wyłożyć kasę na stół. To normalna praktyka w grach F2P z tzw. item mall, czyli sklepikiem operującym mikrotransakcjami, jednakże w przypadku Runes of Magic sprawy zahaczają o balans gry. Bez odpowiedniego ekwipunku (a raczej run) żadna drużyna nie weźmie nas na wspólne bicie najgroźniejszych potworów.

Kolejny rozdział, już piąty, przynosi nowości na miarę drugiego rozszerzenia. Głównym podobieństwem jest tu dodanie nowej rasy. Poprzednie rozszerzenia dokładały albo wysokopoziomowe obszary, albo mieszały w systemie umiejętności. Teraz istnieje duże prawdopodobieństwo, że serwery będą pękać w szwach od nowych graczy, a świat gry czeka inwazja krasnoludów. To oni bowiem są nową rasą dostępną w Fires of Shadowforge. W pakiecie dostajemy także dwie profesje, czyli czarnoksiężnika i czempiona. Wybierając pierwszego, walczymy w dystansie, drugi zaś rozwiązuje konflikty tête-à-tête. Szkoda, że nowe profesje przeznaczone są tylko dla krasnoludów. Innymi słowy, jeśli chcemy wypróbować świeżutkie umiejętności i czary, musimy grać karłami. Na szczęście nasi podopieczni, jako drugą, a także trzecią klasę, mogą wybrać niektóre ze znanych wcześniej profesji. Innym, wartym odnotowania dodatkiem jest podniesienie maksymalnego poziomu doświadczenia do 72, docelowo zaś – do 77.

Wraz z rasą krasnoludów pojawiają się także kolejne lokacje. Oprócz wysokopoziomowych instancji i terenów, gdzie lepiej nie wybierać się w pojedynkę, mamy także świeżutką mapkę startową. Wszystkie nowe rejony wykonane są całkiem nieźle i dość przyjemnie wzbogacają świat gry. Cała nowa zawartość jest opleciona fabularną siecią, jednakże wykonaną z cieniutkiego materiału. Większość graczy po prostu przeklika tekst i ruszy zabijać odpowiednią liczbę potworków, zbierać pakiety ziół czy walczyć z bossami.

Od strony wizualnej Runes of Magic nie zmienia się od dawna. Nie ma zresztą MMO, poza Age of Conan czy AION, które wyglądałoby inaczej niż WoW.  To samo dotyczy zresztą ścieżki dźwiękowej. Jest poprawna i jak w każdym MMO, składa się z przyporządkowanych do kolejnych rejonów, zapętlonych kawałków.

Czy dodatek do Runes of Magic to gra warta świeczki? To zależy od preferencji gracza. Jeśli mamy ochotę na niezobowiązującą rozgrywkę, tytuł sprawdza się nieźle. Trzeba jednak pamiętać, że wszelkie formy powergamingu skazane są wtedy na porażkę – bez licznych zakupów się nie obędzie. To jak, gotowi do odchudzenia portfela?
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones